wtorek, 22 stycznia 2013

Suit & Tie // M jak Michal Sebastian

Witam Was, odpukać choróbsko chyba powoli mnie opuszcza i wczoraj, kiedy poczułam się lepiej stwierdziłam, że pora na stylizację. Pół szafy wyrzuciłam na łóżko chcąc koniecznie dobrać coś do bolerka kupionego jeszcze w grudniu. Myślę, że najlepiej pasuje ono do sukienek i kombinezonów - na sukienkę nie miałam ochoty a w kombinezon postanowiłam się dopiero wyposażyć. Wybrałam więc zestaw koszula - spódnica. Jest to wariacja na temat będący na czasie, czyli ubranie na egzamin itp. Zainspirowała mnie trochę propozycja 3.1 Phillip Lim na sezon SS 2013 - połączenie kwiatów z klasyczną bielą i kratką - nie mogłam znaleźć w szafie nic ciekawego w kratkę wybrałam więc pepitkę i koszulę.















blouse - Vero Moda
skirt - vintage
shoes - Prima Moda


***

M jak Michal Sebastian


Absolwent ASP w Łodzi, pracował w Londynie m. in. dla Hussaina Chalayana. W 2011 roku wrócił do Polski i stworzył własną markę.

Wspaniały projektant i inspirujący artysta. To fragmenty, które wiele mówią o jego podejściu do mody i nie tylko:

Moim celem jest pokazanie rzeczy małych, niewidocznych, wydobycie z nich piękna, którego ludzie nie dostrzegają lub którym się brzydzą. Ktoś kiedyś napisał, że piękno to tylko kobieta
w rozmiarze 0. Nie dość, że się nie zgadzam, to stawiam sobie za cel wydobycie
i przetłumaczenie na język zrozumiały dla innych piękna niezauważalnego, które jest wszędzie.

Jestem otwarty, wszystko, co do mnie przychodzi w jakiś sposób mnie kształtuje, staje się inspiracją. Umiem tak analizować bodźce, żeby wycisnąć z nich 100% dla siebie. Dlatego moje kolekcje zawsze mają podtekst psychologiczny. Pierwsza inspirowana była  katolicyzmem i przemianami
w kościele, które wyniosłem z mojej klasycznej, konserwatywnej rodziny. Potem była kolekcja inspirowana Nożem w wodzie Polańskiego i przewrotnością. Chciałem pokazać, że w życiu nie ma nic stałego. Moje skojarzenia krążyły gdzieś wokół zalewu, przy którym odbywa się festyn, wszyscy bawią się w kąpielówkach, śpiewają, tańczą. Nagle w jeziorze topi się chłopak. Niespodziewanie
i nieodwracalnie.

Źle definiujemy inspirację. Jako inspirujące wskazujemy osoby typu Anny dello Russo, która jest przecież koneserką mody – to zupełnie inne pojęcie i funkcja. Tak naprawdę inspiracją są osoby zwykłe, codzienne, staruszka na ulicy, pani ubrana tak po prostu, w ciapach, na spacerze z psem. Najlepszym przykładem są dla mnie np. starzy malarze, którzy z szafy wyciągają zupełnie abstrakcyjne rzeczy
i jeszcze bardziej abstrakcyjnie je zestawiają, do tego ich stare, rogowe okulary, niedomyte od farby paznokcie. Ale kocham też Annę Piaggi – ta kobieta jest tym, co nosi. Istotna jest autentyczność.

Twoja ostatnia kolekcja…
… była zmieniana trzy razy. Miałem wtedy dość intensywne przeżycia miłosne, czułem się zraniony, miałem wrażenie, że zbyt wiele zostało niedopowiedziane
i pominięte, że pewne drobiazgi i szczegóły ubiegły uwadze.  Zauważyłem wtedy, że wielu ludzi porzuca nawet ważne dla siebie sprawy przy pierwszym napotkanym problemie. Że nie skupiają się na rozwiązaniu, na naprawie sytuacji. Tymczasem ja chciałem szukać, gmerać, rozdrapywać. Zacząłem projektować rzeczy pokazane od podszewki, poprzewracane na drugą stronę, z przesadzonymi kołnierzami, rękawami. Skupiłem się na detalach i rozwinąłem je.

całość rozmowy tutaj


Od początku bardzo przypadły mi do gustu jego projekty, są ciekawe, dopracowane a zarazem 'świeże', mają duszę. Takich ludzi potrzebuje polska i nie tylko moda

Poniżej kilka z nich:
























fot. pochodzą z profilu Michal Sebastian

***




1 komentarz: