piątek, 2 listopada 2012

jest za kłębem brudnej pary porządek gwiazd // kulinarnie i książkowo // Burtonowskie sesje, czyli Tim&Tim

Zniknął śnieg, wróciła jesień, czasem słoneczna, chwilami ponura. Nie lubię listopada. Jest ponuro, ciemno a początki świątecznego szału trawię dopiero w grudniu. Zestaw zarówno ponury jak i przemycający troszkę koloru. Już niedługo mam zamiar wrócić do barw (odbieram kilka zdobyczy z sh od krawcowej)







blouse - vintage
pants - H&M
boots - Venezia/numero 281
scarf - House

***

Warto w takim miesiącu zamiast marnować czas i narzekać zagłębić się w coś, co lubimy. Ostatnio mam więcej (choć ciągle wydaje się nie wystarczająco) czasu na pasje. Te październikowo-listopadowe to głównie gotowanie i książki.

Gotowanie lubię, ale wtedy kiedy nie muszę, kiedy mam ochotę i pomysł. Przeszperałam ostatnio internet i do podziwianych od dawna White Plate, Strawberries from Poland dołączyło m.in. Cucina della Felicita, przepisy Joe Bastianicha czy te pochodzące z Masterchefa. Boom na gotowanie trwa, czytałam ostatnio artykuł o gotowaniu mężczyzn; dla nich jest to coś, co ma przynieść im prestiż, pochwały, kobiety zaś gotują głównie by wyżywić rodzinę. Mam nadzieję, że to się zmienia, bo lubię czerpać przyjemność z tego, co robię a nie gotować/jeść by się zapchać i nie czuć głodu. Jednak ciągle cierpimy na brak czasu... Dlatego włoską celebrację posiłków uważam za coś wspaniałego, co niestety pewnie długo lub nigdy nie zawita do naszego kraju. Kilka potraw, które ostatnio wykonałam z przeróżnych przepisów prezentuje poniżej







Miałam napisać kilka słów o Targach Książki w Krakowie. Uwielbiam to wydarzenie. Mimo że mogłam tam spędzić dwie godziny (a mogłabym/chciałabym dziesiątki) wyszłam zadowolona i pozytywnie naładowana. Poza tym, że niektórzy uważają to za wydarzenie/miejsce lansu to można przekonać się, że czytelnictwo w Polsce nie zanika. Setki wydawnictw - wystawiało się chyba większość z istniejących w Polsce (a co roku odkrywam jakieś nowe), ogromny asortyment, zachęcające ceny (gdybym miała tysiące zostawiłabym je przy kilkunastu stoiskach), ciekawi goście (spotkania z autorami) i pomysły na zwerbowanie klienta, ale przede wszystkim atmosfera tego, że czytanie jest COOL! Pojawiły się też stoiska nowych technologii, cóż postęp musi być, choć jak wiadomo nic nie zastąpi pięknie wydanej i pachnącej nowością (a przy tych z bibliotek i antykwariatów - starością) książki. Mam tylko kilka łupów, które podczas listopadowych dni będę 'spożywać' wraz z herbatą i czerpać z tego radość/energię by przetrwać do kolejnych, słonecznych dni.


***

Już po Halloween, którego nie obchodzę, choć świecące dynie uważam za ciekawy element dekoracyjny np. podczas ogrodowych spotkań (raczej kiedy jest cieplej niż teraz). Od dłuższego czasu fascynuje mnie jednak osoba Tima Burtona - króla magicznych, szalonych animacji, pomysłów, postaci, kostiumów i oczywiście filmów. Dzięki The Adamant Wanderer odkryłam świetną sesję inspirowaną jego twórczością a później też kilka innych zrealizowanych przez fotografa, również Tima, Tima Walkera. 



powyższe zdjęcia - wicked-halo.com

Na koniec psychodeliczne zdjęcie Małgosi Beli tego samego autora z nowego numeru British Vogue.

fot. fb British Vogue

Polecam też sesję z Vogue Korea, której tematem jest film Burtona "Corpse Bride". Miłego weekendu!

2 komentarze: