czwartek, 22 listopada 2012

Absynt chilli Piołun

Absynt. Dobrych kilka lat temu zafascynowała mnie ta nazwa i przeczytałam sporo na temat tego tajemniczego, prawie magicznego trunku. Intrygujący poza właściwościami i całą masą historii z nim związanych jest jego kolor - zielony, szmaragdowy, piękny. Miałam nawet ochotę zmienić nazwę bloga tak, aby zawierała to słowo. Od absyntu w końcu blisko do absurdu (na pewno w kwestii literek w wyrazie) a je my, Polacy, ja też lubimy śledzić i roztrząsać.

Absynt nazywany zwyczajowo również piołunem. Piołun to równie dobra nazwa. Tej znowu blisko do 'pioruna' rozświetlającego mroki, tak samo przerażającego jak fascynującego.

Absynt to też tytuł nowej płyty zespoły Karbido we współpracy z Jurijem Andruchowyczem. Projekt, na który trafiłam teraz przez przypadek a miał on premierę w grudniu zeszłego roku bardzo mnie zaciekawił. Niestety nie zgłębiłam jeszcze całości. "Absynt" to trzecia część trylogii po "Samogonie" i "Cynamonie". Na płycie nawiązuje się do książki o Perfeckim. Cytując recenzującego Łukasza Saturczaka z dwutygodnik.com "Bo jest Andruchowycz romantykiem, który romantycznego bohatera stworzył. Ale opowieść tylko o Stanisławie Perfeckim to dla pisarza i zespołu za mało. Mamy na płycie wiele innych motywów i tropów; fragmentów powieści, których treść, jeśli nie znamy języka ukraińskiego, możemy poznać dopiero wtedy, gdy sięgniemy po książkę. Choć autorzy specjalnie mylą interpretacyjne tropy, żebyśmy nigdy nie wiedzieli, co się stało z Perfeckim, i odnieśli wrażenie, że uczestniczymy w baśniowej opowieści." Autor recenzji twierdzi, że ten ciekawy i tajemniczy album jest różnorodny a zarazem spójny. A tak o projekcie pisze Jacek Świąder z ktosruszalmojeplyty.com:
"Największe lite­rac­kie nazwi­sko Ukrainy prze­łomu XX i XXI wieku znowu nagrywa. Druga część try­lo­gii „Samogon” — „Cynamon” — „Absynt” Jurija Andruchowycza i Karbido muzycz­nie odwo­łuje się do psy­cho­de­lii, elek­tro­niki i postrocka. Zespół sieje nie­po­kój, pogłosy, słowa poety wywo­łują dzi­wa­dła, mary, kar­mią wyobraź­nię miej­ską legendą i groź­nym „nie mogę zasnąć, nie mogę się obu­dzić”. " 

Ja przesłuchałam kilka utworów z tej i poprzednich płyt - zafascynowały mnie. Całość miała podobno formę spektaklu multimedialnego (poniżej całość w formie video) a projekt powstał w ramach Polskiej Prezydencji w Unii Europejskiej - PROMESA 2011.
Coś zupełnie innego, czego wcześniej nie spotkałam. A że czytałam ostatnio o neurofitnessie mózgu (poprzez poznawanie nowych rzeczy, dziedzin np. obrazów, filmów, gatunków muzycznych) postanowiłam w wolnym czasie zgłębić historię Karbido, Andruchowycza i Perfeckiego. A trafiłam na nich dzięki pięknej okładce płyty, która poniżej:

fot.dwutygodnik.com
Jak już wspomniałam całość do obejrzenia poniżej a ja polecam wam to, co przesłuchałam:




Całość:

***

Teraz już o stylizacji. Z absyntem ma tyle wspólnego, że główną rolę gra w niej kolor zielony. Żakiet/bluzka, którą wyszperałam w sh jeszcze we wrześniu odebrałam niedawno od krawcowej. Jest dość specyficzna, błyszcząca, myślałam, że będzie imprezowa, ale okazało się, że całkiem ciekawie współgra z codziennymi ubraniami. Efekt poniżej:







jacket - sh
blouse - H&M
shorts - Vero Moda
necklace - iloko.pl
heels - Deichmann

Na koniec jeszcze trochę absyntu, czyli nic tylko zatracić się w nim w te ponure, listopadowe wieczory:

L'Absinthe - Edgar Degas /wikipedia.org

3 komentarze:

  1. cholernie ciekawa ta Twoja marynarka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja narzuta jest nieziemska! Co chwilę się do niej wracam by jeszcze chwilkę popodziwiać ;d

    OdpowiedzUsuń