"Wszystkie szczęśliwe rodziny są
do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój
sposób.
W domu (…) zapanował całkowity zamęt."
Literacki,
szpanerski wstęp, ale właśnie zaczęłam czytać „Annę Kareninę” i spasował mi ten
początek. Zamęt. Ostatnio panował u mnie pewny rodzaj zamętu. Już po wszystkim,
zaczyna się nowe.
Z tego też powodu
na bloga mam zamiar zaglądać częściej. Zajrzałam przed chwilą do jednej z gazet
– twierdzą tam, że w tym sezonie będą modne gwiazdy i ćwieki – OK, niech będą.
U mnie zaś może trochę dzięki niedawno zakończonemu NYFW, które obejrzałam na
YT zapanowała moda na nieśmiertelną biel i czerń. Dziś pierwsze jej wydanie,
jeszcze letnie, choć za oknami na dobre zapanowała już jesień.
NYFW –
wielki event, ogrom gwiazd, ludzi showbiznesu a ja powiem wam, że bardzo dobrze
oglądało mi się go na kanapie, w piżamie i z kubkiem herbaty. Cóż, może brak mi
parcia na szkło, choć idea i zdjęcia z mojego bloga temu zaprzeczają. W sumie
wybrałabym się kiedyś na takie wielkie modowe wydarzenie, ale nie wiem czy to
na moje nerwy – dni, godziny przygotowań, choć i tak pewnie nigdy nie będzie
się wyglądać perfekcyjnie. Bieganina i wszechobecni ‘oceniający’, tłok, gwar,
choć może to też ma urok, może od strony bloggerek wygląda to inaczej, muszę
wygooglować i to.
Dziś
przedstawię wam moje opinie na temat pierwszych pięciu kolekcji ss 2013 z NYFW.
VERA WANG
Pierwszym
pokazem, który obejrzałam była kolekcja Very Wang. Proste kroje i gładkie
tkaniny połączone z cudownymi fakturami i wzorami, wprost idealne cięcia,
wykończenia, hafty i guziki. Przypadła mi do gustu biała ‘kamizelka’ i żakiet
wyglądające jak z innej epoki oraz złoto-zielone komplety, jednak moimi faworytami
są chabrowe projekty. Kolekcja bardzo kobieca, ma swój urok, choć jest to urok
trochę jakby niedzisiejszy.
TORY BURCH
Tory Burch
odkryłam podczas tego FW i wpadłam w zachwyt. Kolekcja urzekła mnie
różnorodnością i wzorzystością. Projekty eleganckich kostiumów, żakietów
poprzeplatane ‘hawajskimi’ kombinezonami jakby wprost z plaży czy indańskimi
bluzo-swetrami. Jak to się mówi – dla każdego coś miłego. Moim faworytem jest
biało-czerwona, trochę jakby ludowa koszula. Warto zobaczyć i się zainspirować.
REBBECCA MINKOFF
Rebecca
Minkoff do tej pory kojarzyła mi się z pięknymi torebkami, nie widziałam ubrań
jej projektu. Także w tym przypadku przeżyłam pozytywny szok. Ubrania trochę w
stylu hippie, ale znalazło się też kilka eleganckich kreacji. W części
eleganckiej dominowała biel przełamana elementami kwiatowymi lub delikatnymi
wzorami w większości szarymi lub czarnymi. Ciekawe, kolorowe kamizelki z
suwakami czy ‘marynarskie’ (bo biało-niebieskie) szorty lub kurtki spodobały mi
się najbardziej. Dla fanek luźnego stylu pozycja obowiązkowa.
MICHAEL KORS
O kolekcjach
pana Korsa można mówić pewnie długo. Jego styl znany jest w świecie modowym.
Wydaje się, ze nie może niczym zaskoczyć, ale jego projekty nigdy nie są
poniżej pewnego, wysokiego poziomu. Mi bardziej spodobała się kolekcja męska,
ale to może dlatego, że do mody dla panów zaglądam rzadko a jego projekty są
wręcz synonimem idealnej elegancji. Koszule, płaszcze i swetry dobrane
perfekcyjnie, szykowne a zarazem z przymrużeniem oka, klasyczne, ale i
nowoczesne. Co do kolekcji damskiej podobały się sukienki - z ‘falującym’
wzorem oraz lekko rozmyta błękitna. Skóra w kilku projektach ujęta w sposób
prosty, ale i drapieżny zarazem. Rangę kompletu wspaniałego ma u mnie
paskowany zielono-granatowy sweter i falująca, jakby cekinowa spódnica w tych
samych kolorach. Innowacyjna elegancja i uśmiechnięte modelki oraz pan Michael
sprawia, że zdecydowanie polecam.
J. MENDEL
W tej części
najbardziej kobiecą kolekcją mogę ogłosić J. Mendel. Projekty barwne, kwieciste
i wzorzyste, ale w trochę innym stylu niż poprzednie. Sukienki szykowne i
ciężkawe, ale też lekkie, plisowane i zwiewne. Piękne pastelowe płaszcze,
malarskie kostiumy. Najbardziej zaskoczyły mnie zestawienia skórzanych oraz
futrzanych kamizel z wspomnianymi sukienkami oraz koronką - efekt jest po
prostu piękny. Podziwiać można projekty energetyczne – pomarańczowe, fioletowe,
różowe, ale też pastelowe, blado zielone czy w kolorze morskim. Kolekcja raczej
wyjściowa, ale wspaniała. Moi faworytów jest kilka więc przedstawiam ich na
zdjęciach poniżej. W tej piątce to moja ulubiona kolekcja.
Zdjęcia pochodzą z mojej komórki oraz z print screena podczas pokazów na YT kanał Live from the Runaway. Podczas wrzucania zdjęć ucierpiał jeden laptop, którego ekran został odwrócony, ale ożył i jego pozycja jest już standardowa.
Pozostałe zdjęcia z pokazów możecie zobaczyć na moim >>> FACEBOOKU <<< Zapraszam tam oraz na mojego kolejnego posta już niedługo a teraz idę po deszczowych dniach cieszyć się jesiennym sobotnim słońcem i kawą, pozdrawiam.
fajne buty.
OdpowiedzUsuńciekawy zestaw :)
OdpowiedzUsuń