Dziś chciałam podzielić się z wami moim powrotem, powrotem do sukienek. Kiedy byłam nastolatką nie przepadałam za nimi, uważałam, że źle w nich wyglądam. Tymczasem przez kilka ostatnich lat, systematycznie ubierałam/kupowałam ich coraz więcej. Nie mam ich wcale dużo, może dziesięć, ale każda z nich była starannie wybierana tak, aby nie była od „wiszenia” w szafie, ale „do chodzenia”. Najważniejsze w wyborze sukienki jest dobranie jej kroju do naszej figury, czyli podstawowa zasada modowa – ukryć mankamenty a uwydatnić atuty. Jeśli ma się ładne ramiona, warto je odkryć, jeśli nogi, należy zastanowić się nad sukienkami przed kolano. Trzeba spróbować zarówno kroju luźniejszego, jak i bardziej dopasowanego czy z wcięciem w talii. Na poniższych zdjęciach przedstawię kilka sukienek, które uwielbiam. Mogłabym w nich chodzić na okrągło, nie wszystkie jednak są odpowiednie na każdą okazję <o tym też warto pamiętać>
Moim zdaniem również nie warto na wielkie wyjścia kupować „specjalnej” sukienki, czasem wystarczy kupić taką o klasycznym kroju, która przyda się nam jeszcze nie raz i dobrać do niej dodatki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz